ROZDZIAŁ 3

~ Oczami Carlosa ~

Właśnie wracałem późnym wieczorem ze studia do domu. No ludzie! Kto każe, zostać do tak późnej godziny w pracy? Jestem tak zmęczony, że o niczym innym nie marzę jak kąpiel i cieplutkie łóżko. Przechodząc przez park rozglądałem się na boki. Podziwiałem gwiazdy, drzewa i pięknie podświetloną fontannę, która znajdowała się w centrum parku. Nawet nie przeszkadzało mi, że wiał zimny wiatr, wręcz przeciwnie. To powodowało, że tak bardzo nie chciało mi się spać. To dobrze, bo mógłbym usnąć za kierownicą samochodu, do którego właśnie zmierzam. Bądź, co bądź do studia mam dosyć kawał drogi, a jakoś nie mam ochoty chodzić na nogach tyle kilometrów i do tego w dwie strony. W pewnym momencie, gdy kolejny raz przypatrywałem się pięknym drzewom, zobaczyłem, że za jednym z nich siedzi jakaś postać. Postanowiłem, że podejdę bliżej. Gdy zbliżałem się do tej osoby, z każdym kolejnym krokiem, mogłem coraz więcej zobaczyć. Najpierw wystające nogi, następnie bezwładnie leżące na ziemi ciało, a na sam koniec pełno krwi!! Zauważyłem, że dziewczyna (tak nawiasem mówiąc śliczna dziewczyna) ma całe podcięte nadgarstki, z których w dalszym ciągu lała się ciemna, czerwona krew. Szybko się ogarnąłem i zacząłem tamować krwotok, uciskając jej rękę. Drugą wolną zadzwoniłem po pogotowie, tam powiedzieli mi, że będą za 5 minut. "Cholera, przecież ona za 5 minut się wykrwawi!". Zostało mi tylko dalej uciskać nadgarstek.  Zastanawiałem się tylko, czemu to zrobiła, jaki miała powód... Gdy tylko przeniosłem swój wzrok na jej twarz, od razu zobaczyłem pełno siniaków. Może dlatego to zrobiła? Kiedy tak o tym myślałem, nawet nie zorientowałem się,że przyjechała już karetka. Od razu się nią zajęli. Po pewnym czasie, przenieśli ją na nosze i wprowadzili do pojazdu, krzycząc, że muszą ją szybko przewieź do szpitala, bo się wykrwawia. Gdy tylko to usłyszałem, zacząłem przepychać się pomiędzy ratownikami. Już chciałem wejść do karetki, jednak jeden z nich mnie zatrzymał. 
-A Pan gdzie się wybiera? Jest Pan kimś z rodziny?- powiedział surowo. Tu mnie w tym momencie zagiął. Myśl Pena! Myśl!
-Jestem jej chłopakiem!- palnąłem bez namysłu.
Dobrze, w takim razie może Pan z nami jechać.- pośpiesznie wszedłem do pojazdu i usiadłem zaraz przy leżącej dziewczynie.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod szpitalem. Cały czas próbowałem dotrzymać tępa lekarzom, którzy wieźli ją. Niestety zatrzymali mnie tuż przy sali operacyjnej. Kazali mi zostać przed nią i czekać. Usiadłem na krześle i oparłem głowę o ścianę. Zacząłem rozmyślać. Nie wiem czemu, ale bardzo chciałbym poznać tą dziewczynę i jej historię. Chciałbym jej po prostu pomóc. Po jakim czasie moje powieki zaczęło się robić ciężkie i najprawdopodobniej zasnąłem. Śniła mi się ona... Była na wielkiej łące, pełniej kwiatów. Ubrana była w przewiewną, białą sukienkę, a na głowie miała wianek. Jedyne co mnie zdziwiło, że nie miała żadnych siniaków, a na rękach nie było śladów po bliznach. Gdy mnie tylko zobaczyła, zaczęła iść w moją stronę. Kiedy była już blisko mnie... ktoś mnie obudził. Myślałem, że zabiję tą osobę. Po chwili zorientowałem się, że dalej jestem w szpitali, a osobą, która mnie obudziła jest pielęgniarka. Od razu wstałem i zacząłem się wypytywać o tą dziewczynę.
-Spokojnie, operacja przebiegła bez komplikacji. Niestety straciła dużo krwi, więc musieliśmy jej przytaczać. Teraz jest jeszcze nieprzytomna, ale jutro już powinna się obudzić. -uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
-Uff...co za ulga, a mógłbym do niej wejść? - zapytałem z nadzieją.
-Dobrze, ale tylko na chwilkę. Teraz przede wszystkim jest jej potrzebny spokój. Proszę przyjść też jutro, musi wiedzieć, że ktoś bliski jest teraz przy niej. Jeśli nie byłoby problemu, proszę zadzwonić do jej opiekuna prawnego. Musi tu przyjść i wypełnić odpowiednie papiery, ponieważ dziewczyna nie jest pełnoletnia- o nie! Co ja teraz zrobię?! Przecież ja nawet nie wiem, jak ona ma na imię!
-D-Dobrze- zająkałem się. Po woli wszedłem do sali, gdzie leżała dziewczyna. Miała na sobie pełno bandaży. Na głowie, jak i mocno zawiązane na nadgarstkach. Podszedłem do jej łóżka, gdzie wisiała tabliczka z jej danymi. Wreszcie dowiem się o niej coś! 
-Nina Brown, ur. 14 sierpnia 1995 roku w Los Angeles...- czytałem pod nosem. 
Usiadłem przy niej. Zacząłem się jej dokładnie przyglądać. Nawet z tymi siniakami była śliczna. Niestety po kilku minutach wypędziła mnie pielęgniarka i kazała przyjść jutro. Zanim jeszcze wyszedłem, zabrałem jej telefon. Muszę znaleźć numer do jej rodzica. Powinni wiedzieć, że ich córka jest w szpitalu. Raczej nie będzie zła, że jej go zabrałem.

Komentarze

  1. Dobrze, że ją znalazł i uratował życie!
    To się zdziwi na temat jej rodziny ..
    Fajny i czekam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

PROLOG

ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ 2