ROZDZIAŁ 2

W kieszeni była żyletka... Zaczęłam się jej dokładnie przyglądać i obracać w palcach. Kilka razy się  pokaleczyłam, ale jakoś się tym bardzo nie przejęłam. Zadzwonił dzwonek, który oznaczał, że zajęcia już się zaczęły. Uznałam, że nie pójdę na tą lekcję, bo nie chcę spotkać "Barbie". Schowałam żyletkę z powrotem do kieszeni. "Jeszcze nie teraz"- pomyślałam. Po 15 minutach postanowiłam wyjść z kabiny, żeby zobaczyć jak tragicznie wyglądam. Podeszłam do lustra i zaczęłam poprawiać makijaż, który trochę mi się rozmazał, gdy płakałam. Po 10 minutach było już wszystko w porządku. Uznałam, że odpuszczę sobie ostatnią lekcję, którą było wychowanie fizyczne. Pewnie i tak bym nie ćwiczyła, więc co to za różnica, czy zostanę w szkole, czy zrobię sobie małe wagary. Wyszłam ze szkoły tylnym wyjściem, żeby nikt nie zauważył. Uznałam, że przejdę się do parku. 
Po 10 minutach byłam w moim ulubionym miejscu. Był najbardziej oddalony w całym parku i nikt nigdy tam nie chodził. Siadłam na starej ławce i zaczęłam słuchać muzyki. Nawet nie zorientowałam się, że jestem już tam od 3 godzin. Postanowiłam, że wrócę do domu. Wracałam chyba przez 20 minut, choć normalnie przeszłabym w 10 minut. Gdy tylko otworzyłam drzwi, dotarł do mnie straszliwy zapach alkoholu. "No nie! Znowu pił!". Zauważyłam, że siedzi w salonie i trzyma w ręce butelkę wódki, a koło niego leży jeszcze jakieś pięć. Chciałam jak najszybciej, przemknąć nie zauważona do swojego pokoju. Jednak, kiedy tylko weszłam na pierwszy schodek, podłoga pode mną bardzo głośno zaskrzypiała. Po chwili usłyszałam kroki, kierujące się w moją stronę. 
-Gdzieś ty się podziewała?!- wykrzyczał mój ojciec.
-W szkole, a gdzie niby?- odburknęłam.
-Tyle czasu?!!Lepiej wzięłabyś się do roboty i zrobiła coś na obiad!
-Zrobiłabym, gdybym miała z czego, a jak na razie lodówka  świeci pustakami!- odkrzyknęłam w stronę mężczyzny.
-Tylko nie takim tonem, młoda damo! Pamiętaj, że jestem twoim ojcem i nie pozwolę ci się tak do mnie zwracać- powiedział niezrozumiale, gdyż był już nieźle pod wpływem alkoholu.
-Może i bym się zwracał do ciebie normalnie, jeśli ty okazywałbyś mi choć trochę szacunku i nie krzyczałbyś na mnie! Mam już cię dość! Ciągle tylko pijesz! Po śmierci mamy i Leny jesteś nie do zniesienia!- no i w tym momencie miarka się przebrała...
W jednej sekundzie poczułam jak zostałam popchnięta na schody, a głową uderzyłam o róg ściany. Zaczęła ona mocno pulsować. Kiedy przyłożyłam tam rękę, poczułam pod palcami gęstą ciecz. Ale to nie wszystko... Ojciec był tak pijany, że już chyba nie myślał racjonalnie. Zaczął okładać mnie pięściami, na przemian z kopaniem po brzuchu. Już nie mogłam wytrzymać. Wszystko mnie bardzo bolało, że nawet nie dałam rady podnieść się o własnych siłach. Po pięciu minutach nareszcie przestał, ale już więcej nic nie pamiętam, bo zemdlałam. Gdy się obudziłam, wszędzie było już ciemno, a ja dalej leżałam na podłodze. Postanowiłam, że spróbuję wstać. Po kilku próbach wreszcie się udało, ale nawet przy najmniejszym ruchu wszystko mnie bolało. Podeszłam do lustra, które było zaraz przy mnie. Kiedy tylko zobaczyłam swoje odbicie, przeraziłam się. Wszędzie była krew! Na rękach, twarzy... Pełno siniaków. Bałam się spojrzeć na mój brzuch. Powoli zaczęłam podciągać koszulkę do góry. To co zobaczyłam, już zawsze zostanie w mojej pamięci. Cały zmasakrowany. Z moich oczu popłynęły łzy. Nie chciałam zostać w tym domu ani minuty dłużej. Wzięłam szybko torbę i wybiegłam z domu. Mimo tego, że strasznie byłam zmęczona i odczuwałam ogromny ból, musiałam być jak najdalej od tego miejsca. Udałam się do tego samego parku, w którym byłam dzisiaj rano. Gdy już tam dotarłam, usiadłam pod jednym z drzew i zaczerpnęłam powietrza. Już nie wytrzymuję! Najpierw Luke, potem Barbie, a teraz jeszcze ojciec mnie pobił. Chciałabym, aby moja mama była teraz przy mnie i mnie przytuliła. Chciałabym być tam gdzie ona i Lena. Może to już ten czas? Powolnym ruchem wyciągnęłam z kieszeni bluzy pewien mały przedmiot... Przez chwilę patrzyłam się na żyletkę, po czym mocno ścisnęłam w palcach. Przyłożyłam ją sobie do nadgarstka i zaczęłam robić coraz to nowe rany. Stawały się one coraz głębsze, a z moich oczu wypływało co chwila więcej łez. Całe ręce miałam we krwi...ale mnie to już nie obchodziło. Chciałam ze sobą skończyć. Obraz zaczął mi się rozmazywać, a ja czułam jakby cały świat wirował. Powoli traciłam przytomność, po raz kolejny dzisiejszego dnia. Jednak tym razem nie chciałam się już obudzić...

Komentarze

  1. Strasznie smutny rozdział, aż mi kilka łez popłyneło 😢😭
    Czekam na kolejne 😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

PROLOG

ROZDZIAŁ 1